Kategorie: Aktualności, Wyniki
Jazda konna znów jest trendy
grafika

Ile kilometrów trzeba pokonać, aby trafić do innego świata, zrelaksować się, odpocząć aktywnie lub cieszyć oczy wyczynami innych? Odpowiedź: siedem kilometrów od Płońska, jadąc w stronę Warszawy. Przekraczając bramę wchodzimy do świata koni, pasjonatów jeździectwa i profesjonalnych trenerów. To właśnie Sportowy Klub Jeździecki „Poczernin”, który istnieje już od prawie 10 lat, ale teraz otwiera się szeroko także dla amatorskich miłośników jazdy konnej.

– Pach, pach, pach… proszę państwa, pach, pach, pięknie jedzie Arkadiusz Skrzypaszek. Pach, pach, stacjonata, pach, pach. Ależ słucha się koń polskiego zawodnika. Pach, pach, pach, doublebarre, pach, pach, mur, pach, pach. Proszę państwa, chyba już mamy medal! Pach, pach, rów, pach, pach, triplebarre, pach, pach. To będzie złoto! To musi być, pach, pach, złoty medal Arka Skrzypaszka – pamiętamy jeszcze ten komentarz z Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, gdzie Arkadiusz Skrzypaszek zdobył dwa złote medale (w drużynie i indywidualnie) w skokach przez przeszkody.

Nieco starsi lub szukający w sieci znają też komentarz Jana Ciszewskiego, który podczas przejazdu późniejszego mistrza olimpijskiego z Moskwy, Jana Kowalczyka, zakrzyknął: „Wszystko w rękach konia!”.

A konieczne porozumienie jeźdźca z koniem, dobrą współpracę, która gwarantuje pewność dobrego przejazdu odnajdujemy też w oryginalnym komentarzu Wojciecha Mickunasa z zawodów hippicznych: „Można to wyczytać z wyrazu twarzy konia, gdy jest zbliżenie”.

– Bo tak jest w istocie, jeździec i koń muszą się dopasować do siebie, wtedy jest dobra współpraca. Ja mogę powiedzieć, że wiele da się wyczytać z „wyrazu twarzy” konia, choć to prześmiesznie brzmi, zwłaszcza w komentarzach z zawodów. Ale coś w tym jest – śmieje się Marek Guz, manager Sportowego Klubu Jeździeckiego „Poczernin”.

Klub z pasji

Skręcając z trasy S7 do Poczernina, po kilkuset metrach jazdy stajemy przed bramą do świata koni i ich opiekunów – skądinąd przemiłych ludzi. Zresztą, trudno by ktoś gburowaty i zamknięty mógł zajmować się tymi wrażliwymi cudami natury. Bo konie – jak pisali Jerzy Janicki i Andrzej Mularczyk w książkowej wersji „Domu” – stworzył Bóg, a one wyszły z mgły. Te stworzone nocą mają umaszczenie ciemne, te w dzień – jasne. Od karych, przez kasztanowate do dereszy i albino.

Co by nie mówić, konie w polskiej literaturze i malarstwie odgrywały zawsze wielką rolę, bo Polacy po prostu konie kochają od zawsze. – Choć nie zawsze dobrze je traktują. To uwaga wobec ludzi, którzy za nic mają dobro zwierząt i aż się pięści zaciskają, kiedy widzimy w telewizji czy gazetach reportaże o ciężkiej doli także koni. Straszne – dodaje Marek Guz.

Za to w SKJ Poczernin koniki mają się świetnie, choć nie są to żadne poczciwe szkapy, ale różnorodny skład do jazd rekreacyjnych i sportowych.

Sam klub został założony już prawie 10 lat temu i powstał z rodzinnej pasji jego twórców. Najpierw jako miejsce dla dobrego życia zwierząt i jazd w wąskim gronie, potem jako coraz prężniej rozwijające się przedsięwzięcie jeździeckie. Nad całością czuwa od początku jego włąscicielka – Brygida Gawryszewska. Swój wielki wkład w tym czasie w budowę klubu i jego potencjału wnieśli Eugeniusz Koczorski, Dariusz Żmijewski i Witold Brodewicz. Niedawno do poczrenińskiego teamu dołączył rówież Marek Guz, doświadczony menedżer z branży.

Obecnie SKJ Poczernin to cały kompleks obiektów służących do całorocznych zajęć rekreacyjnych i sportowych, w tym do organizacji profesjonalnych zawodów w ujeżdżeniu i skokach przez przeszkody.

Hala jeździecka

Jadąc w stronę klubu z daleka widać niedawno wybudowaną potężną halę, na arenie której odbywają się zawody oraz jazdy amatorskie. Teren do jazdy jest w całości wyłożony specjalną mieszanką kwarcową, bezpieczną dla koni i ludzi, zwłaszcza że na każdym etapie wtajemniczenia upadki się jednak zdarzają. W hali jest też sporo miejsca dla kibiców i obserwatorów.

Wprost z niej wchodzi się do przytulnej restauracji klubowej, a tam można smacznie zjeść, wypić kawę czy herbatę i podziwiać zgromadzone we wnętrzu trofea z zawodów krajowych i międzynarodowych, zdjęcia, dyplomy, szable ułańskie. Z boku czujnym okiem z portretu wszystko obserwuje „Dziadek” Piłsudski, wieki miłośnik koni, zwłaszcza swojej Kasztanki.

– Klub oferuje również pokoje w hotelu-pensjonacie oraz organizację różnorodnych imprez. Wszystko oczywiście staramy się łączyć z końmi, by niektórym dać możliwość odnowienia swojej pasji, a innym zaproponować pierwszy w życiu bezpośredni kontakt z nimi – wyjaśnia Marek Guz, cierpliwie oprowadzając nas po obiekcie i ze stoickim spokojem odpowiadając na często bezczelnie ignoranckie pytania.

restauracja SKJ Poczernin

Na terenie klubu znajduje się oczywiście przestronna stajnia z dużą liczba boksów, potrzebnych w czasie trwania zawodów; za stajnią jest tzw. rozprężalnia – miejsce, gdzie konie po starcie muszą się rozbiegać i uspokoić, a obok budynków mamy duży plac do jazd i zawodów letnich.

Perły w klubowej koronie

Będąc jak dotąd dwukrotnie w poczernińskim klubie, z boku przy wejściu, przy biureczku widzieliśmy sympatycznego pana prowadzącego sekretariat zawodów. Skromny i sympatyczny pan, po prostu. – To pan Eugeniusz Koczorski, olimpijczyk z Seulu, wielokrotny medalista mistrzostw Polski – prezentuje nam Marek Guz.

Szczęki w dół, powieki w górę, czapki z głów – bo dopiero potem, na razie na zdjęciach, widzimy człowieka na koniu o postawie i zachowaniu ułańskiego rotmistrza. Ciekawe, czy fantazja taka sama, ale chyba tak – sprawdzimy wkrótce. Pan Eugeniusz Koczorski jest szefem wyszkolenia w SKJ Poczernin, sam prowadzi także zajęcia z najwyższej półki – w skokach przez przeszkody oraz WKKW (Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego).

Zajęcia treningu sportowego w ujeżdżeniu (poziom od L do GP) prowadzi Luiza Rutkowska, złota medalistka Mistrzostw Polski Młodych Koni z 2014 oraz trenerka medalistek Mistrzostw Polski Juniorów i Młodych Jeźdźców. Do tego trzeba mieć charakter, cierpliwość, ale też wielkie serce dla koni i ludzkich podopiecznych!

Z kolei wszystkie dzieci, młodzież i dorośli – amatorzy i lekko wtajemniczeni – będą z pewnością czuli się bezpiecznie pod opieką Marty Rzemykowskiej, bardzo doświadczonej instruktorki jazdy konnej. Pani Marta jest ujmującą w rozmowie osobą, lecz przypuszczamy, że podczas treningu potrafi zapanować nad koniem i umierającym ze strachu jeźdźcem, co niebawem sprawdzimy na własnej skórze, próbując wdrapać się na siodło.

– To nasza kadra, z której jesteśmy bardzo dumni – zaznacza Marek Guz, a świadczą o tym ich trofea zajmujące każde wolne miejsce w restauracji klubowej.

Pach, pach, doublebarre albo pasaż

Na zakończenie tego roku w SKJ Poczernin 13 i 19 grudnia odbyły się dwa rodzaje zawodów będących eliminacją do wiosennego finału Pucharu Poczernina. To były zawody w skokach na parkurze oraz konkurs ujeżdżenia.

W obu kategoriach na starcie pojawiło się wiele zawodniczek i zawodników ze swoimi końmi. To dużo, gdyż w tych samych terminach w innych miejscach Polski również są rozgrywane zawody, ale SKJ Poczernin ma swoją markę (i Marka) w środowisku, więc imprezy były udane.

Zawody w skokach rozgrywano w podziale od kucy po konie duże. Skoki na parkurze to bardzo widowiskowa konkurencja. Polega na przejechaniu w określonym czasie trasy z 12 przeszkodami. Zawodnik ma odejmowane punkty od kwoty bazowej- kiedy przekracza czas, strąci przeszkodę lub koń odmówi skoku. Zdarzało się i tak w Poczerninie, bo konie też się po prostu stresują lub jeździec wyśle zły sygnał. Były oczywiście przejazdy czyste i efektowne, nagradzane oklaskami przez trenerów i publiczność. Wyniki – kliknij.

zawody SKJ Poczernin

Z kolei ujeżdżenie to również olimpijska i bardzo efektowna konkurencja. Z francuska zwana dressage, znaczy tresura. Ale myliłby się ten, kto sądzi, że to jak poskramianie lwów w cyrku. To piękny pokaz delikatności konia, elastyczności i gracji oraz sprawdzian dla jeźdźca z umiejętności dyskretnego „sterowania” koniem, by ten zrobił to, czego wymaga program.

Zawody odbywają się na czworoboku i składają się z wykonania kilku elementów- figur, chodu, pasaży etc. Wyniki – kliknij.

Mówiąc o ujeżdżeniu na myśl od razu przychodzi scena z filmowego Potopu, gdy Kmicic (Daniel Olbrychski – zresztą „koniarz” z pasji) daje pokaz przed księciem Bogusławem. Po prostu żyleta!

Plany i marzenia

Wychodząc z hali na papierosa (sic!) w wyznaczone miejsce, napotykamy trenerów i zawodników, którzy biorą udział w zawodach. Gadka jak to na papierosku? No nie, tylko o koniach i zawodach, zero polityki czy innych głupot. Dla nich najważniejsze są konie, starty, terminarz i koszty – bo od pewnego poziomu ten sport wymaga albo zasobności własnej, albo dostępu do portfela sponsora.

Stoimy więc po cichutku, incognito, by żałosna nasza niewiedza zbyt szybko nie wylazła na wierzch. Mimo pewnych narzekań, jak to zwykle bywa, na kłopoty branżowe, chwalą jednak SKJ Poczernin za organizację i inwestycje wykonane w klubie. A sporo profesjonalnych ciepłych słów pada pod adresem menedżera klubu, że odkąd do ekipy dołączył Marek Guz, to różne sprawy ruszą… z kopyta.

Świat jest mimo wszystko mały, a środowisko jeździeckie zna się wzajemnie jak – nolens volens – łyse konie, więc wieść się po różnych zakątkach kraju niesie, że warto do Poczernina wpaść na zawody.

– Jeśli takie słowa padły, to jestem po prostu wdzięczny i zobowiązany – skromnie odpowiada pan Marek. – Ale zaznaczam, że klub ma już 20 lat i to co jest, to zasługa głównie pani Brygidy Gawryszewskiej, właścicielki klubu, oraz panów Eugeniusza Koczorskiego, Dariusza Żmijewskiego i Witolda Brodewicza. Wszyscy pracowaliśmy i pracujemy nadal nad rozwojem klubu. Aktualnie chcemy dalej rozwijać już prowadzoną działalność w zakresie sportowym, ale także mocniej otworzymy się na amatorów nauki lub jazdy rekreacyjnej.

Tylko w 2015 roku w Poczerninie odbyły się Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza , Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży, Letni Puchar Poczernina i Zimowy Puchar Poczernina.

– Zainwestowaliśmy w rozwój budując nową halę i stajnie, zmieniliśmy podłoże na kwarcowe z myślą o kolejnych latach i dalszym rozwoju. Pragniemy stworzyć najlepsze z możliwych warunki do rozwoju jeździectwa, szkoleń i edukacji na każdym poziomie. W przyszłym roku zaplanowaliśmy przeprowadzenie 20 dwudniowych imprez w skokach przez przeszkody i w ujeżdżeniu. Przygotowaliśmy plac konkursowy do ułożenia na nim podłoża najwyższej jakości – opisuje plany klubu jego menedżer.

Jazda konna na topie

– Mamy piękne tradycje jeździeckie, ale czy jazda konna nie stała się dyscypliną zamkniętą, przeznaczoną tylko dla hermetycznej grupy entuzjastów?

– Tradycja w narodzie nie zginęła. Rzeczywiście jeszcze kilka, kilkanaście lat temu można było sądzić, że jazda konna nie jest dla wszystkich, że istnieją ograniczenia, które skutecznie utrudniają dzieciom i młodzieży uprawianie sportów hippicznych. Mam na myśli przede wszystkim dostępność ośrodków i sprzętu oraz koszty z tym związane. Całe środowisko jeździeckie od wielu lat pracuje, by likwidować te bariery. Myślę, że śmiało już możemy mówić o jeździectwie jako dyscyplinie dostępnej dla każdego. Mamy dziś ponad 1600 zarejestrowanych ośrodków jeździeckich w naszym kraju, oferujących naukę rekreacyjnej jazdy konnej, trening sportowy czy kolonie i obozy dla młodzieży. W każdym większym sklepie sportowym znajdziemy osobne działy ze sprzętem do jazdy konnej z ofertą na każdą kieszeń. 600 tysięcy Polaków jeździ konno i liczby te stale rosną. (Kazimierz Waga, prezes Stowarzyszenia Equisport w wywiadzie dla Eurosport i Onet w 2015 roku)

Cytując fragment wywiadu z Kazimierzem Wagą, pytamy w Poczerninie o dostępność ich klubu dla takich amatorów jak my – co trzeba mieć, żeby zacząć. – Dobre chęci i obuwie z gładką podeszwą, żeby łatwo wysuwało się ze strzemion – mówi Marek Guz. – Na miejscu mamy kaski ochronne na każdy rozmiar. Na początku nie ma sensu zaopatrywać się w sprzęt jeździecki, czyli buty, bryczesy etc, bo najpierw trzeba się sprawdzić i to po prostu polubić. Zapraszam do kontaktu z nami i do rozbudzania w sobie pasji jeździeckiej na każdym poziomie. Nasza oferta obejmuje naukę dla dzieci i dorosłych, bo to sport i wypoczynek dla każdego – zachęca Marek Guz, manager Sportowego Klubu Jeździeckiego „Poczernin”.

Buty są, chęci nie brakuje… Ale jak to z tego siodła nie spaść? Jedziemy do Poczernina spróbować.

Piotr Kaniewski

Ostatnie posty